Zapieczona kasza jaglana z jabłkiem, rodzynkami i wiórkami kokosowymi
W ostatni wolny dzień od szkoły budzę się o 5:59 i pierwszą oraz jedyną rzeczą którą jestem w stanie o tej porze zobaczyć jest słońce. Tak, od dawna wyczekiwane słońce, bezchmurne niebo i 11 stopni na termometrze o godzinie 7:00. Pobiegałabym, pojeździłabym na rowerze, ale moje kolana i łydki są w opłakanym stanie. Nie, przecież oprócz 3 godzinnego chodzenia po sklepach, 6km przejechanych na rowerze ( w tym około 2km pod niekończącą się górkę ) i 35 minutowego treningu obwodowego nie robiłam nic co mogłoby przyczynić się do bólu.
Ostatni dzień wolny? Oj, współczuję. Mi zostało tydzień wolnego.
OdpowiedzUsuńTaka pieczona kasza jaglana to chyba przyjemne weekendowe śniadanie :) Zwłaszcza z tymi dodatkami.
W zasadzie to idę do szkoły jutro, a wtorek, środa i czwartek mam wolne bo są matury :-)
UsuńKurcze, mam nadzieję, że nogi przestaną boleć. :c
OdpowiedzUsuńsmakowita jaglanka ;)
Jabłka, rodzynki, wiórki. Pysznie podałaś:)
OdpowiedzUsuńKurcze, jak na złość dopiero dzisiaj wyszło słońce, na sam koniec wolnego. No ale ważne, że w ogóle się pokazało!
OdpowiedzUsuńPycha miseczka!
Słoneczkooo <3 nie forsuj tak nóg ;D! trzeba zachować energię na korzystaie z pogody ;)
OdpowiedzUsuńśniadanie pyszne <3
Pieczona jaglanka, lubię lubię lubię!
OdpowiedzUsuńYay, cudna ta jaglana!
OdpowiedzUsuńSkoro to ostatni dzień na lenistwo, to wypocznij jeszcze i nie szarżuj z ćwiczeniami, skoro jesteś cała obolała:))
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma słońca...
OdpowiedzUsuńjaglanki jeszcze nie zapiekałam - smakowicie ją podałaś ;)
też obudziłam się dzisiaj o tej porze, a raczej ojciec mnie obudził - chrapaniem zza ściany. ale jakoś udało mi się jeszcze chociaż na tę godzinę. poza tym na początku myślałam, że to zapieczone jabłko to tofu. :D
OdpowiedzUsuń